Otaczała go całkowita ciemność. Jego wzrok
co chwilę kierował się w stronę niewielkiego okna, przez które widać było
delikatnie oświetlone przez księżyc korony drzew. Odlot samolotu do Seattle
miał odbyć się za trzy godziny. Mijały kolejne minuty, a on nadal nie miał
pewności, czy chce wracać. Na lotnisku powinien być dwie godziny przed odlotem.
Wiedział, że była na niego zła, kiedy rozstawali się przed trasą koncertową.
Rozumiał, co czuła, ale nie rozumiał dlaczego to zrobiła. Tak bardzo za nią
tęsknił. Chciał znów być blisko niej…
__
Pakował ostatnie rzeczy do walizek, a
rudowłosa dziewczyna czyściła kuchenny blat, który już i tak był idealnie
czysty. Szukała zajęcia, żeby nie myśleć o tym, że za kilka godzin znów rozstaną
się na kolejny miesiąc. Za każdym razem czuła lęk, że już do niej nie wróci.
Wiedziała, że ją kocha. Kochała również jego, ale nikt przecież nie wie, co
może się zdarzyć podczas takiej rozłąki.
Przerwała niepotrzebną czynność i usiadła
na kuchennym krześle. Znowu poczuła ból i okropne mdłości. Dokładnie tydzień
temu dowiedziała się, że jest w drugim miesiącu ciąży. Przez cały czas
zastanawiała się, czy powinna mu o tym powiedzieć.
Chwilowy ból minął. Powoli wstała, ruszyła
w kierunku ich sypialni. Stanęła w drzwiach i zaczęła jemu się przyglądać.
Sprawdzał właśnie swoją listę i zaznaczał
rzeczy, które już znajdują się w walizce. Na jego twarzy pojawił się lekki
uśmiech, co oznaczało, że skompletował już wszystko. Usiadł na łóżku, a jego
brązowe oczy skierowały się na Judy.
- Nie możesz zostawić tej pracy w redakcji
chociaż na tydzień i lecieć ze mną? – odezwał się po dłuższej chwili.
- Dobrze wiesz, że nie mogę. Pytasz o to
za każdym razem.
- Nie musisz pracować w ogóle. Stać mnie
na wszystko, czego potrzebujesz.
- Nie chcę być twoją utrzymanką. Jestem w
stanie sama zarobić na swoje potrzeby – mruknęła pod nosem, a po chwili usiadła
obok niego.
Siedzieli w ciszy dłuższy czas. Oboje
patrzyli na ścianę, która była naprzeciwko. Znajdowały się na niej ich wspólne
zdjęcia. Starali się ukrywać swój związek, a wspólne wyjazdy nie pomogłyby im w
tym. Sięgnął po paczkę papierosów i jak zawsze skierował ją najpierw w stronę
dziewczyny. Wiedziała, że nie powinna, jednak sięgnęła po jednego. Wzięła
papierosa do ręki, odpaliła i powoli zaciągnęła się dymem.
- Nie wyjeżdżaj – szepnęła Judy. – Nie
zostawiaj mnie. Wiem jak to brzmi, ale teraz powinieneś zostać ze mną. Nie mogę
zostać sama.
- Mam nie pojawić się na własnej trasie
koncertowej? Czy ty zwariowałaś? - blondyn spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Wolisz mnie czy zespół? – zapytała nadal
szepcząc.
- Judy, przestań. Dobrze wiesz, że jesteś
dla mnie najważniejsza, ale nie mogę zrezygnować dzień przed planowanym
koncertem.
Jego telefon zaczął dzwonić, wstał i
odebrał. Oczywiście to był jego brat. Okazało się, że muszą wyjechać wcześniej
i zaraz po niego podjedzie.
- Muszę iść. – Podszedł bliżej niej i
nachylił się z zamiarem złożenia pocałunku na jej ustach.
- Nie wracaj... – Opuściła głowę w dół, a
te słowa z trudnością przeszły jej przez gardło.
Spojrzał na nią ostatni raz. Czuł, że
rozpada się na tysiące małych kawałków. Jego ręce drżały, a serce zaczęło bić
szybko. W jednej chwili setki myśli pojawiało się w jego głowie. Nie miał
pojęcia, co powiedzieć. Zaskoczyła go. Nawet nie znał powodu, dla którego
mogłaby chcieć się rozstać. Przecież to kolejny wyjazd. Jemu również było
ciężko się rozstawać. Chwycił swoje walizki i wyszedł bez słowa.
__
Skierował swoją głowę w stronę zegara
wiszącego na ścianie. Z niewielkim trudem dostrzegł, która jest godzina. Zerwał
się na równe nogi, schował w pośpiechu do kieszeni gotówkę, dokumenty i klucze.
Wyszedł z mieszkania, zamknął drzwi. Zbiegając po schodach modlił się, żeby
złapać taksówkę. Udało się.
Wysiadł przy samych drzwiach prowadzących
do środka lotniska. W ostatniej chwili zdążył na samolot. Okazało się, że
zostało tylko jedno wolne miejsce. Miał nadzieję, że szczęście go nie opuści,
gdy wyląduje w Seattle i zjawi się w mieszkaniu Judy.
Trasa koncertowa trwała miesiąc, a on
przez kolejne dwa miesiące ukrywał się przed wszystkimi w wynajmowanym
mieszkaniu. Nie odbierał od nikogo telefonu. Nawet jego brat nie wiedział, co
się z nim dzieje.
Po dotarciu na miejsce prosto z lotniska
udał się na prom, a następnie piechotą doszedł do starej kamienicy. Spojrzał w
stronę okien mieszkania Judy, które kiedyś z nią dzielił. Był środek nocy, nie
chciał jej obudzić. Przełknął głośno ślinę. Wszedł na klatkę schodową i
skierował się na trzecie piętro. Wyciągnął klucze z kieszeni, ale przecież
mogła zmienić zamki. Z wielką niepewnością włożył klucz do zamka i przekręcił
go. Wszedł po cichu do ich sypialni. Judy leżała na łóżku, ubrana w jego
ulubioną koszulę. Uklęknął przy łóżku i delikatnie złapał ją za dłoń. Otworzyła
oczy, spojrzała na niego z przerażeniem.
- Co tutaj robisz? – odezwała się zaspanym
głosem.
- Przepraszam. Powinniśmy wtedy
porozmawiać. Zachowałem się jak ostatni dupek. – Puścił jej dłoń i delikatnie
pogładził jej rude włosy.
- Bill... Minęły trzy miesiące. Wszyscy się
o ciebie martwiliśmy.
- Wiem, Judy. Nie powinienem… – Nie miał
odwagi spojrzeć jej w oczy. Wyjechał bez słowa, a później zniknął, odcinając
się od wszystkich.
- Nie. To ja nie miałam prawa zadawać ci
tego głupiego pytania. - Po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Przeniosła
wzrok na małego, pluszowego misia, który znajdował się na szafce nocnej. –
Zrobiłam najgłupszą rzecz w moim życiu. Chciałam żebyś wybrał mnie i zostawił
zespół. Nie wiem, co mną wtedy kierowało. To ja przepraszam. Połóż się obok, przytul
mnie mocno i zaśnij razem ze mną. - Spojrzała prosto w jego brązowe oczy.
Dobrze wiedziała, że chciała mieć przy
sobie ojca swojego dziecka, ale nie miała odwagi powiedzieć mu o tym, że pod
sercem nosiła jego córkę. Żadne z nich nie planowało teraz założenia rodziny.
Bała się jego reakcji. Miesiąc temu trafiła do szpitala z silnym krwawieniem.
Nie udało się uratować dziecka. Przez cały czas pobytu w szpitalu czuwał przy
niej Tom, który w każdej wolnej chwili i za wszelką cenę próbował znaleźć
brata.
Zrobił to, o co prosiła. Położył się za
nią i objął jej szczupłe ciało. Nie spał od kilku dni, stres podczas podróży
również nie pozwalał mu zasnąć. Czując ciepło jej ciała jego serce uspokoiło
się. Zamknął oczy i zasnął. Judy czekała na ten moment. Powoli wydostała się z
jego objęć. Chwyciła swój telefon do ręki, skierowała się w stronę salonu.
Usiadła na kanapie, wybrała numer, a następnie przyłożyła telefon do ucha.
- Cześć Tom. Przepraszam, że dzwonię o tej
porze – powiedziała drżącym głosem.
- Coś się stało? – usłyszała zachrypnięty
głos chłopaka.
- Bill przyjechał.
- Całe szczęście. Już zaczynałem się
martwić, że nie żyje. Dziękuję za informację. Będę u was przed południem – w
jego głosie było słychać ulgę i szczęście.
- Tom? Czy mogę cię o coś prosić? – Czuła,
że nie powinna.
- Oczywiście.
- Proszę, nie mów mu o ciąży i o tym, że
straciłam naszą małą Rachel.
- Proś o wszystko, tylko nie o to.
- Nie chcę znowu wszystkiego zepsuć. Nawet
nie wiem, czy byłby w stanie ją pokochać, gdyby pojawiła się na świecie. Ma się
dowiedzieć, że stracił dziecko, o którym nawet nie wiedział? Proszę… niech to
zostanie naszą tajemnicą – szepnęła i rozłączyła się.
Czuła, że nie uda jej się już zasnąć.
Została w salonie zastanawiając się jak naprawić ich związek.
Bardzo ciekawy początek :) szkoda ze ze Judy poroniła mam nadzieje ze zostawisz publiczny by móc czytać kolejne odcinki jak sie pojawia :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że jednak zostanie publiczny.
UsuńMam nadzieję, że niedługo uda mi się coś napisać. Tzn złożyć to w sensowne zdania.
Bardzo się cieszę, że spodobał ci się prolog. Zapraszam do mnie jeszcze kiedyś ; )
Na razie trudno się wypowiadać, bo nie wiadomo, jak poprowadzisz akcję. Myślę jednak, że powinnaś pomyśleć nad początkiem - skoro otaczała go całkowita ciemność, to jakiekolwiek oświetlone korony drzew troszkę się z tym gryzą ;) jeśli chodzi o jakieś zmiany, to głównie natury kosmetycznej - niektóre przecinki, słowa, nic takiego, co miałoby niezwykle utrudniać czytanie.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie, co będzie dalej, bo na dzień dobry pojawiło się sporo wątków - utracona ciąża, znikający Bill, tajemnice z Tomem... Myślę, że wpadnę na jedynkę.
Edit: cofam uwagę o ciemności. Gdy zgasiłam światło, zmieniłam zdanie.
UsuńPozdrawiam :)
Mam taki widok każdej nocy. W pokoju ciemność, a za oknem delikatnie widać oświetlone korony drzew po drugiej stronie ulicy ;)
UsuńDziękuję za miłe słowa. Jakiś pomysł mam, ale w żadne sensowe zdania nic mi się nie układa.
Czy mogłabyś dodać możliwość obserwowania? To jest świetne. Zaczęło się fajnym opisem i wszystko to, cała ta "fajność" ciągnęła się dalej. Uwielbiam taką tematykę. (ciężko jest napisać, że uwielbia się poronienia) ale naprawdę lubię dramatyczne opowiadania. To zapowiada się bardzo dobrze. Mam nadzieję, że następne rozdziały będą równie dobre jak ten początek. Ukrycie liczę, że kiedyś dowie się o swojej małej Rachel i to sprawi trochę bólu i dużo więcej cierpienia, ale nie od razu, niech potrwają dobre chwile, by cały świat zawalił się niepostrzeżenie. Nie wiem, czy ma to sens, to co piszę, ale dramaty to moje klimaty. Nawet się zrymowało dramaty- klimaty :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę pomysłów i weny na dalsze rozdziały,
Red apple
http://study-can-be-sexy.blogspot.com/
http://letters-to-venus.blogspot.com/
W profilu bloggera możesz dodać ręcznie blog do obserwowanych ; )
UsuńMiło, że spodobało ci się to, co piszę.
Oczywiście, że dam im chwile radości. Może w ogóle tajemnica nie wyjdzie na jaw? Nie wiem, nie wiem ; )
A faktycznie, już obserwuję :)
UsuńTrzymasz w niepewności ;) w takim razie nie czekam do następnego rozdziału.
Zazdroszczę Ci umiejętności :) Masz talent do opisów, które w Twoich opowiadaniach przewyższają ilością dialogi. U mnie wychodzi to wręcz odwrotnie :D
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, to jak ktoś wyżej napisał, w prologu pojawia się dużo wątków, co wprowadza ten moment, gdy czytelnik zagryza wargę, zachodzi w głowę i myśli: Co do cholery będzie dalej? :) Kurcze, chyba mamy do czynienia z drugą Norą Roberts :)
A ja w nocy wpadłam na trop pierwszej części. Zaczęłam już pisać, ale muszę się zbierać. Nie spędzam weekendu w domu. Wydrukowałam sobie to, co zdążyłam zapisać i resztę dopiszę sobie na kartce. Ojj będę kreślić, kartki wyrywać ; D
UsuńZaczyna się ciekawie. Zastanawia mnie tylko czy Tom utrzyma to w tajemnicy przed bratem. Chyba nie byłbym w stanie okłamywać swojego brata w takiej sprawie. Czekam na następną część.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Pierwsza część już niedługo ;)!
Usuń